Cud o poranku ?
Obudziłem się dziś i coś było nie tak. Dopiero po dojściu do władz umysłowych uprzytomniłem sobie, że mnie nic nie boli. Zerwałem się, omiotłem czujnym wzrokiem pokój, czy to aby na pewno ten sam, w którym zasnąłem i spojrzałem w lustro, aby upewnić się, że to ja, że nie mam anielskich skrzydeł, oraz rzucam cień w świetle ulicznej lampy. Na wszelki wypadek pogibałem się nieco, niby gimnastykując. I nic, wszystko się zgadza, w kościach strzyka i trzeszczy, mięśnie się napinają i rozkurczają, stężenia pośmiertnego, ani plam opadowych brak. Cud. Czyli upadła następna popularna teoria, że gdy budzisz się po 50 roku żywota, a bólu ani śladu, to znaczy, że już umarłeś. Pokrzepiony na duchu i w radosnym nastroju włączyłem laptopa, zrobiłem kawę, czytając wiadomości wypaliłem kontrolnie trzy papierosy pod rząd, że może się rozkaszlę, ale i to nie. Choć tytoń mi się trafił ostatnio krzepki, wzmacniany jeszcze skrupulatnym wykruszaniem doń petów. Taki nawyk z czasów niedostatku. Po wiado